„Wróg doskonały” w reżyserii Kiké Maíllo, będący adaptacją powieści Amélie Nothomb pt. “Kosmetyka wroga”, jest swoistym dramatem w trzech aktach, który prowadzi widza od wątku obrzydzenia, przez strach, na miłości kończąc. To jedyny porządek, jaki można w nim napotkać. Reszta bowiem wymyka się pojmowaniu. Scenariusze zdarzeń pojawiają się tak szybko, jak upadają. Kolejne pytania nasuwają się jeszcze przed uzyskaniem odpowiedzi na te wcześniejsze, tylko po to, aby mógł pojawić się ostateczny znak zapytania – czy jakakolwiek ciekawość widza zostanie zaspokojona?
“Doskonałość osiąga się nie wtedy, gdy nie można już nic dodać, lecz wtedy, gdy nie można nic odjąć”
Jeremiasz Angust (w tej roli Tomasz Kot) jest szanowanym architektem polskiego pochodzenia, z dużym bagażem doświadczeń w życiu osobistym. Mimo powszechnego uznania dla jego poczynań zawodowych, z twarzy mężczyzny wyczytać można nieustanne, głębokie zafrasowanie. 20 lat po tajemniczym zniknięciu jego żony na palcu mężczyzny wciąż pobłyskuje obrączka. Przeszłość, jakakolwiek by ona nie była, rzuca się cieniem na jego życie. Wkrótce pewne spotkanie zmusi go do zmierzenia się z nią na nierównych warunkach.
Jeremiasz w najmniej spodziewanym momencie poznaje bowiem kobietę, przedstawiającą się jako Texel Textor (w tej roli Athena Strates). Wydawać by się mogło – przypadkowe zdarzenie, a stało się osią całej narracji, otwierając dawne rany, podważając zastany porządek, a nawet zdrowy rozsądek. Opowieści nieoczekiwanej towarzyszki, która chwilami zdaje się wiedzieć więcej, niż powinna, podkopują, chwiejne i tak, fundamenty architekta. Czy najważniejsze z jego dzieł unicestwi samego mistrza?
Zwiastun filmu “Wróg doskonały”, w którym główną rolę gra Tomasz Kot
Dialog akcji
Akcja filmu odnajduje swoją przestrzeń w ramach dwóch godzin monologu Texel, który z czasem przekształca się w rozmowę bohaterów. Rozgrywa się ona w terminalu paryskiego lotniska (notabene powstałego w realizacji projektu Angusa), rzadko opuszczając jego mury, dzięki czemu zyskuje na intymności. Kameralność ta w zestawieniu z nieustannym napięciem między bohaterami w pełni skupia uwagę widza na kolei zdarzeń, obfitującej w symbolikę i podprogowe przekazy. Przypadkowe spotkanie krok po kroku przeradza się w grę psychologiczną, pełną naturalizmu, brzydoty i mrocznych tajemnic, której zasady są nieznane zarówno obecnym na ekranie, jak i tym po drugiej stronie.
Wspomniany dialog w znacznej mierze odbywa się bez słów – to spojrzenia, mimika i gesty dochodzą do głosu tam, gdzie brakuje innych form wyrazu. Właśnie w tych aspektach, w sposób szczególny uwydatnia się kunszt aktorski Kota i Strates. Dla tego pierwszego to już kolejny po “Zimnej wojnie” debiut zagraniczny, zwieńczony sukcesem. Doskonale odnalazł się on w roli nietuzinkowego, charyzmatycznego architekta-samotnika, który z czasem stacza się w otchłań swoich demonów. Sama produkcja została zrealizowana w języku angielskim, co stanowiło dla polskiego aktora nie lada wyzwanie (w jednym z wywiadów zdradził, że uczy się tego języka od 5-6 lat). Również jednak w tym zakresie dał popis swojego profesjonalizmu – co więcej, można było usłyszeć go również mówiącego po francusku.
Kiedy zaś mowa o Strates, we “Wrogu” była zarówno urocza, interesująca, irytująca, szalona, przerażająca, jak i budząca współczucie. Postać, jaką jest Texel, dała jej więc pełne pole do popisu aktorskiego, co też udało jej się wykorzystać. To właśnie ona nadała akcji dynamizmu, wpływając nie tylko na bieg zdarzeń, ale też na kalejdoskop emocji doświadczanych przez widza.
Opozycją do jej neurotycznej kreacji jest ta grana przez Martę Nieto, która doskonale oddała ciepło, klasę, ale też tajemnicę drzemiącą w postaci, pojawiającej się w wizjach głównych bohaterów. Nie chcąc jednak zdradzać za dużo, polecam jedynie uwadze czytelników bliższe na nią spojrzenie, gdyż w moim odczuciu wypadła w roli bardzo autentycznie.
Interpretacja
“Wróg doskonały” pozostawia mnóstwo przestrzeni na przefiltrowanie efektu końcowego przez własną wrażliwość. Wyjście z sali kinowej jest zapewne dla wielu początkiem przeżyć, snucia scenariuszy i prezentowania wniosków odnośnie do zamierzonej przez twórców wizji. Istnieje też duża szansa, że ich intencją było właśnie skłonienie publiczności do podjęcia refleksji, odnalezienia własnego sensu. W tym zakresie adaptacja odbiega bowiem od oryginalnej treści “Kosmetyki wroga”, która pozostawia znacznie mniej niedopowiedzeń.
Jest to jednocześnie kino, które do samego końca trzyma w napięciu, nieustannie je stopniując. Buduje je nie tylko pojawienie się wątków, takich jak zabójstwo czy gwałt, ale też sposób, w jaki skonstruowano akcję. Wcielanie się w rolę nie jest bowiem w tym przypadku zarezerwowane wyłącznie dla aktorów. Widz również ma okazję sprawdzić się w innym charakterze – jest on swoistym detektywem, który z każdą kolejną sceną próbuje rozwiązać intrygującą zagadkę. Gdy jednak wydaje mu się, że wreszcie ją rozwikłał, drogę krzyżuje mu niespodziewany zwrot fabularny. Chwilami z tyłu głowy niemal słychać śmiech tych, którym po raz kolejny udało się zwieść go na manowce. Seans staje się więc pewną grą, zabawą, do której chce się wracać.
“Wróg doskonały” miał swoją premierę podczas Katalońskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Sitges w 2020 r. Obecnie można go obejrzeć w polskich kinach. Jest to z pewnością ciekawa propozycja, zarówno dla tych, którzy chcą poczuć dreszczyk emocji, jak i tych z naturą Sherlocka. Nie zawiodą się również miłośnicy produkcji psychologicznych – czegokolwiek by o bohaterach tego dzieła nie powiedzieć, jest to z pewnością “ciekawy przypadek”.
Recenzja: Lily
Przeczytaj: Słonie w filmie?
Przeczytaj: Na rauszu – czy warto obejrzeć?
Przeczytaj: Remigiusz Mróz – mroźne propozycje książkowe