Sprawdzony przepis na serialowy hit jesiennych, kakaowych, podkocowych wieczorów? Wystarczy wziąć szkołę dla nastolatków o nadprzyrodzonych zdolnościach, wsypać doń szczyptę makabry sygnowanej nazwiskiem Tima Burtona, wlać dwie chochle kostiumów w stylu Dark Academia. Do tego jeszcze uncja stworzeń nie z tego świata, spora garść zagadek z przeszłości i tajemnicza przepowiednia. Całość skropić muzyką Danny’ego Elfmana i zamieszać – tylko ostrożnie – by nie zakłócić utrwalonej przez popkulturę struktury. A na koniec – żeby przykuć uwagę tłumów – w środek tego wywaru wrzucić bladolicą latorośl ekscentrycznej rodziny Addamsów. Voila. Oto jak Netflix tworzy eliksir skłaniający do całonocnego bingowania.
Wednesday – nowy przebój Netflixa to po trochu kolejny produkt mody na nostalgię, makabryczna teen drama w gotyckim anturażu oraz metafora trudów dojrzewania i bolesnego (tu wręcz krwawego) procesu odkrywania siebie.
Od lat 30-tych do 2022 roku postaci stworzone przez amerykańskiego rysownika Charlesa Addamsa przebyły długą drogę. Upiorny klan stanowiący satyryczną inwersję idealnej amerykańskiej rodziny po raz pierwszy pojawił się na łamach New Yorkera w serii utrzymanych w klimacie czarnej komedii komiksów. Niecałe trzydzieści lat później zadebiutował na małym ekranie, a w latach dziewięćdziesiątych za sprawą Barry’ego Sonnenfelda trafił do kin. Teraz wciąż szaleńczo zakochani Morticia (Catherine Zeta-Jones) i Gomez (Luis Guzmán), ich syn Pugsley (Isaac Ordonez) oraz córeczka z piekła rodem Wednedsay (Jenna Ortega) zostają bohaterami opowieści bliższej Chilling Adeventures of Sabrina lub Harry’emu Potterowi niż anegdotom o upieczonej w torcie striptizerce z pełnometrażowego filmu.
Wednesday i Rodzina Adamsów
Z Rodziną Addamsów z 1991 roku serial łączy Christina Ricci – tam wcielająca się w czarnowłosą Wednesday, tutaj powraca w roli nauczycielki w Nevermore – szkole z długą tradycją w kształceniu nastolatków obdarzonych paranormalnymi zdolnościami, do której trafia tytułowa bohaterka po incydencie w poprzednim liceum. W akcie zemsty za nękanie brata przez sadystycznych osiłków z drużyny pływackiej, dziewczyna wpuściła do basenu piranie. Teraz jedyne, czego żałuje to tego, że ostatecznie nikt nie zginął i że matka wysyła ją do szkoły, w której 20 lat temu była królową. Bo choć – podobnie jak wcześniej młody czarodziej z błyskawicą na czole – Wednesay trafia do tego samego domu, co jej rodzicielka, jednego jest pewna – nie pójdzie w jej ślady. Zamiast brania udziału w ,,plemiennych nastoletnich frazesach”, będzie sączyć kawę czarną jak jej myśli i ostrzyć topory na swych wrogów, a przy okazji mimochodem nawiąże przyjaźnie, przeżyje pierwszą miłość, będzie prowadzić śledztwo i stanie do walki z żądnym krwi potworem.
Twórcy serialu pełnymi garściami czerpią z utrwalonych klisz. Wednesday to po trochu młodociana detektyw Weronika Mars, wybranka, która niczym Harry Potter może ocalić magiczny świat i następczyni Sabriny nastoletniej czarownicy rozwijająca zdolność prekognicji. Jej niezwykłość momentami zostaje wygrana na nutach groteski: drobne dziewczę z warkoczykami samodzielnie wykopuje zwłoki z grobu, przeprowadza autopsje, nocami włóczy się po przerażających kryptach w środku lasu, a wrogów pokonuje ciosami godnymi bohaterki Kill Billa. Taki popkulturowy Frankenstein nie miałby racji bytu gdyby nie Jenna Ortega – z lodowatym spojrzeniem, charakterystyczną wyprostowaną posturą i twarzą, której obce są jakiekolwiek emocje czy niekontrolowane ruchy – Wednesday w jej wykonaniu nawet nie mruga. Z jednej strony to bohaterka wpisująca się w kalejdoskop Burtonowskich postaci – niezrozumiana outsiderka funkcjonująca gdzieś na skraju społeczeństwa, jednocześnie dziecięco naiwna i obdarzona wyjątkową wrażliwością, z drugiej to uosobienie inności, podważenie tradycyjnego status quo. Podkreślając swoją pogardę wobec społecznie akceptowalnym wzorców, Wednesday skłania pozostałych do zredefiniowania swoich poglądów – to jej groza uwalnia dręczące ich potwory.
Czarno – biała niczym filtr Instagrama bohaterka ma o wiele więcej odcieni niż postaci drugoplanowe. Na każdego z pozostałych uczniów Nevermore przypadają średnio po dwie cechy charakteru: od przybocznej Wednesday – współlokatorki wilkołaczki (Emma Myers), która charakterem przypomina raczej golden retrievera, poprzez udręczonego egzystencjalnym bólem artystę (Percy Hynes White) i Tę Popularną (Joy Sunday), bo jak widać każda teen drama potrzebuje swojej Queen B., aż po Tego Przystojnego (Hunter Doohan), który od pierwszego wejrzenia zapała uczuciem do kruczowłosej dziewczyny. Jedynie Gwendoline Christie jako dyrektorka szkoły przepoczwarza się i odsłania kolejne oblicza – może dlatego, że jako jedna z niewielu reprezentuje tutaj skomplikowany i nie do końca odkryty świat dorosłych.
W Wednesday metamorfozy, potwory i nieokiełznane nadnaturalne moce to przede wszystkim metafora dorastania, wpisująca serial w nurt opowieści coming-of-age. Jak zauważa bohaterka: .,,Nevermore to nastoletni czyściec” – jego mieszkańcy zawieszeni są między dzieciństwem a dorosłością – błądząc po przypominających labirynty korytarzach i bezkresnych lasach, powoli odkrywają swoją tożsamość – to sampoznanie w fantastycznym świecie okupione będzie bólem i krwią, w realnym niepokojem i łzami.
W zestawieniu z filmową Rodziną Addamsów serial Netfliksa zatracił swój parodystyczny charakter – zresztą to co zaskakiwało dwadzieścia lat temu już dawno stało się częścią mainstreamu. Serial nie próbuje zaskakiwać oryginalnością i wskrzeszać zaczepnego ducha – ma raczej spełniać standardy rozrywki familijnej: czarny humor został wygładzony, a wdzięczną zuchwałość filmowej wersji przywołano do porządku i oddano w służbie moralizatorstwu. Netflixowa misja niesienia przesłania o tym, że trzeba być po prostu sobą wybrzmiewa głośno i wyraźnie, motto zostaje powtórzone co najmniej kilka razy w każdym odcinku. Wednesday uczy pozostałe dzieciaki, że nie należy przejmować się zdaniem innych, a sama powoli i bardzo niechętnie odkrywa, że bycie ,,samotną świetnie ufortyfikowaną wyspą wokół której pływają rekiny” ma też swoje wady.
Mało tu brawury i oryginalności, kryminalne zagadki również nie należą do najtrudniejszych do rozwikłania, jednak przygody nastolatki o czarnym serduszku zapewniają sporo dobrej zabawy. Brak tu przesadzonego melodramatyzmu i egzaltowanych etycznych rozterek, a nieco zachwiany kompas moralny bohaterki prowadzi do wielu sytuacji komicznych. Zawarte w dialogach zabójcze deklaracje zapewne wkrótce zasilą bazy gifów i staną się podstawą niejednego mema. Wedneday jest zbyt grzeczniutka by zapisać się w upiornej historii rodziny Addamsów, ale na tyle chwytliwa aby doczekać drugiego sezonu. Pytanie tylko czy w jej historii pozostaje jeszcze coś do dodania?
Recenzja: Dominika Laszczyk-Hołyńska
Zdjęcia: Materiały prasowe/ Netflix
Spodobała Ci się nasza recenzja Wednesday? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Closterkeller w Łodzi – Trzy dekady niebieskości
Przeczytaj również: All Cats Are Gray In The Dark – Kocie Oczy Samotności
Przeczytaj również: Systemy magii w fantastyce
Przeczytaj również: Relacja z wystawy Immersive Garden – Festiwalu Sztuki Cyfrowej Patchlab
Przeczytaj również: Parę słów o Witkacym – trzeba mordy malować
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej