Szekspir nigdy tego nie robił – recenzja – Bukowski w swojej książce zawarł relację z podróży do Europy, gdzie odwiedził Francję, by wystąpić w najważniejszym francuskim programie telewizyjnym, dać parę wieczorków poetyckich w Niemczech i odwiedzić bliskich, w tym swojego 90-letniego wuja Heinricha. To fascynujące jak przełożył na papier swoje doświadczenie podróży. Jednak nie wolno dać się mu zmylić, bo czuję, gdy czytam stronę za stroną, że nie zatracił swojego upodobania do podkoloryzowania życia i tak jak w trakcie wielu wywiadów, czasami rzucał z premedytacją odmienne od rzeczywistości myśli i opinie.
Nie wyszedł nigdy do końca z roli…
Droczy się z czytelnikiem tak jak w swoich poprzednich książkach, przybierając swoją ulubioną pozę, nie stroniąc od przekręcania lub rzucania myśli na wiatr, które dezorientują. Jest to fascynujące, jak uczynił z życia najlepszy materiał na opowieść. Różni się ona od pozostałych załączonymi do niej fotografiami, urzeczywistniającymi ją; wkomponowane, dodają jej uroku wspomnień. W końcu to coś, czego Szekspir nigdy nie robił. Nie podróżował ze swoją sztuką i czarną legendą, z której nie ma ucieczki. Tak samo nie jestem pewien, co pragnie dokonać tym dziełem – czy odczarować swoją legendę, a może właśnie to zaledwie wstęp do gry literackiej, do której nas zaprasza.
Pisarz drogi
Przeczytałem kiedyś, że Bukowski jest pisarzem drogi i unaocznia się to z pozoru w tym reportażu. Jednak bardziej dosadnie jest to ukazane w podróży bez celu przez nisko płatne prace po podziemiu Stanów niż w wycieczce po starym kontynencie, ale rozumiem także, że to definitywnie pozwala go zaszufladkować. Czarna legenda przesłania człowieka, który nie wyrzekł się swojej ludzkiej słabości, pełnej wątpliwości, rozmyślań i odczuwam w jego słowach tamtego człowieka z Faktotum, którego wepchnęli w posturę pisarza i zaczęli zapraszać na wieczory poezji, będące dla niego niczym więcej niż iluzją po latach męczarni albo kolejną pracą – podobną w swym celu – zarobkową. Sen się spełnił, lecz skoro się ziścił, to nie oznacza wcale, że daje jakiekolwiek prawdziwe dowody do uwierzenia w swój pozorny realizm.
Mit Bukowskiego w konfrontacji z człowiekiem z krwi i kości
Czytając doświadczenie Bukowskiego z wieczorku poetyckiego w niemieckim mieście, przypomniał mi się film z zajęć uczelnianych. Na nabrzeżach traktował o robotniku, który z pozoru wyzwalał się spod władzy kapitalistycznego pracodawcy i choć to był pozór, to krytycy francuscy i niemieccy widzieli w nim wyzwolenie się człowieka pracy – robotnika – od kapitalizmu. Mam wrażenie, że tak samo pojmowali Bukowskiego, choć nie dostrzegali, że on także z pozoru uciekł, zostawiając za sobą fabryki i urząd pocztowy, ponieważ teraz to dla nich czytał i to oni byli jego kapitalistycznym pracodawcą, a on robił wyłącznie to, by zdobyć pieniądze i utrzymać posadę.
Czy to aby na pewno inny Bukowski?
Szekspir nigdy tego nie robił – Możemy także dostrzec ewolucję w postaci Bukowskiego, wynikającą nie tyle z samego uczynienia z tej książki relacji z wyjazdu, co z opisu kontaktów międzyludzkich, jakby chciał obnażyć legendę, która się wokół niego zrodziła. Dotyka najmocniej rzeczywistości niczym najlepszy biograf, nawet jeśli pozostaje mu część pozy wyżej wspomnianej, to dokonuje zdekonstruowania własnego mitu. Jednym z narzędzi jest zrezygnowanie z użycia swojego alter ego do opisywania życia. Obok historii utrwala swoje przemyślenia, rozwijając je do większych rozmiarów, niż ma to miejsce w historiach Chinaskiego, zamykając je w starannie spisanych blokach tekstu ze znaną sobie lekkością. Świadectwem tego zabiegu jest również rozmowa z przyjaciółką Lindą Lee po skandalicznym występie w Apostrophes, bardzo cenionym programie telewizyjnym we Francji. Patrzy na siebie krytycznie i odsłania bipolarność swojej postaci, która w momencie kontaktu z alkoholem budziła się w tej drugiej odsłonie, której oczekiwali od niego fani, gdy spotykali go w codzienności – jak sam opisywał – byli często rozczarowani łagodnością jego pierwszej twarzy.
Język tworzy pisarza, nie na odwrót
Fascynujący jest sposób ukazywania wydarzeń, które kojarzą mi się z tymi, które mogliśmy poznać we wcześniejszych opowiadaniach, jak w tym, gdzie kierowca szalenie pędzi ulicami, igrając ze śmiercią – Barbet wpisuje się swoją jazdą w ten obraz, który, choć przypomina tamte, to ukazany jest wyraziście, jakby był z premedytacją ubrany w konkretne odczucia, że w bohaterze pozostały elementy z dawnego życia, unaoczniające się cichutko w tych krótkich momentach. Im bliżej Ameryki tym Buk odzyskuje swoją ikrę i zmysł literacki, jakby stylistyka życia, którą obserwował w Europie Zachodniej, odmieniała go powoli.
Poezja z podróży
Wspaniałym uzupełnieniem całej relacji są wiersze zamieszczone na końcu książki, odnoszące się do wyprawy do Europy. Pozwalają spojrzeć z innej strony, nawet jeśli z pozoru są podobne w stylu do poprzednich rozdziałów, uwypuklają zamierzoną perspektywę niczym klisze dla ukazania aspektów natury tamtych chwil, których nie dało się namaścić w opowiadaniu. Opowiadając w wierszu, chwyta często niczym niezłączone elementy i nadaje im całkowicie nową, fascynującą postać.
Podsumowanie
Podoba mi się ujęcie tej historii w krótkie rozdziały zaledwie oddzielone numeracją. Są najpełniejszym ujęciem piękna krótkich, lecz pełnych fragmentów, skupiających uwagę na elementach, które były dla bohatera najistotniejsze. Zobrazowane miasta cudownie ukazują zmysł obserwacji Bukowskiego, a zestawione ze sobą, uwypuklają różnice kulturowe, które napotykał Buk w swojej podróży po starym kontynencie jako wychowanek nowego lądu. W momencie powrotu do Ameryki wysuwa się to od razu na pierwszy plan w tradycyjnym obrazku, gdy napotyka realia, tak dobrze znane nam z jego prozy. Intryguje w tym wszystkim język, który w opisie zdarzeń bywa bardzo barwny jak na przykład, wtedy gdy upuszcza bagaż, a ten spada z ruchomych schodów. Czuć, że powrócił do swoich.
Ciekawe wobec całości dzieła jest ostatnie zdanie zamykającego wiersza Wiersz napakowanej głowy: „Wschodnie Hollywood nigdy nie było miejscem dla białego tornada jak Chinaski”. To ono zwróciło moją uwagę na możliwość gry literackiej, w którą sam dałem się uwikłać.
Kilka przebitek z codzienności:
Recenzja: Jakub Fornagiel
Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki; to tylko namiastka, bo zdjęć jest tak bardzo dużo, że te 12 sztuk, to tylko drobnostka.
Spodobała Ci się nasza recenzja Powrotu do korzeni? Zobacz nasze inne artykuły, również po angielsku i ukraińsku!
Przeczytaj również: Wisława Szymborska: polska Noblistka
Przeczytaj również: “Sanah śpiewa Poezyje” – czy utwory spełniły swoje zadanie?
Przeczytaj również: Maria Konopnicka – co warto wiedzieć o polskiej poetce?
Przeczytaj również: Albert Camus – życie i twórczość
Przeczytaj również: Simona Kossak – zaklinaczka zwierząt, miłośniczka przyrody
Znajdź ciekawe wydarzenia w naszej