Jeziora udają ocean, Pustynia Błędowska zagra Saharę, a Tatry – Himalaje. Filmowa magia dzieje się w Polsce, gdzie można znaleźć wszystko, co potrzebne do pracy. Wystarczy odrobina wyobraźni, trochę filmowych gadżetów i wprawne oko scenografa, by opatrzone miejsca i znane budynki zmieniły się nie do poznania. Łódź filmem płynąca!
W ten sposób powstają kultowe filmy i seriale, i nieraz dziwimy się, gdzie oni znaleźli te miejsca. Znaleźli je… w Polsce.
Podróż w filmowym stylu najlepiej rozpocząć od Łodzi, kolebki kinematografii, nie bez powodu zwanej „HollyŁódź”. Tu przeniósł się przemysł filmowy ze zniszczonej wojną Warszawy, a kolejne instytucje w służbie X Muzy wyrastały niczym przysłowiowe „grzyby po deszczu”.
Tu znajduje się pałac dawnego przemysłowca, Scheiblera, a w nim jedyne w Polsce Muzeum Kinematografii. Strzegą go dwa filmowe koty Filemon i Bonifacy, wykreowane w łódzkim studiu animacji Se-Ma-For. Widzowie zapewne nieraz zwiedzali to słynne muzeum, nawet gdy… nigdy w Łodzi nie byli. Za sprawą Wajdy i jego „Ziemi obiecanej” poznawali urządzone z przepychem wnętrza, oryginalne tkaniny w komnatach, masywne żłobione drzwi, które fabrykant Borowiecki otwiera z rozmachem nim dojdzie do okna i, głosem Olbrychskiego, wyda nakaz stłumienia robotniczego strajku.
Nieopodal, przy Targowej 61 znajduje się prestiżowa Szkoła Filmowa, gdzie swoje kariery zaczynali: Polański, Wajda, Kieślowski. „The Hollywood Reporter” sklasyfikował ją na drugim miejscu wśród 15 najlepszych szkół filmowych na świecie. O randze uczelni wiedział Kirk Douglas, odwiedzając ją w latach 60., co ówczesny student, a przyszły reżyser, Marek Piwowski uwiecznił w dokumentalnej etiudzie.
Z „Filmówki” blisko na Piotrkowską, z jej znaną Aleją Gwiazd, wzorowaną na hollywoodzkiej Walk of Fame. To pomysł nieżyjącego aktora Jana Machulskiego. Łodzią zachwycił się David Lynch, twórca „Miasteczka Twin Peaks”, dopatrując się w robotniczym mieście podobieństwa z nowojorskim Brooklynem. Dotrzymał słowa, mówiąc, że odwiedzi miasto z ekipą filmową i przyjechał kręcić w Śródmieściu swój „Inland Empire”.
Łódź jako Paryż, Brooklyn i Lwów
Łódź grała samą siebie, i Paryż, i Lwów, i Lizbonę. W byłej już Wytwórni Filmowej przy ul. Łąkowej przez lata całe tętniło życie; tu znajdowały się przepastne magazyny kostiumów i rekwizytów, wypożyczalnie sprzętu, a na kilkuhektarowej działce nieopodal nagrywano sceny plenerowe. Dziś to niestety już przeszłość, lecz warto pamiętać o „Oświatówce”, czyli Wytwórni Filmów Oświatowych przy ul. Kilińskiego, która przez lata dostarczała materiału edukacyjnego do szkół, oraz o łódzkim Semaforze, gdzie narodził się uwielbiany przez dzieci miś z oklapniętym uszkiem, zwany Uszatkiem. Dziś dawne tradycje odżywają w budynku EC1, siedzibie Narodowego Centrum Kultury Filmowej.
Nic więc dziwnego, że pierwszy spacer po Polsce zaczynamy od Łodzi, a dokładniej… od Dworca Łódź Fabryczna, jak przed laty uczynił to Linda, próbując zdążyć na pociąg w „Przypadku” Kieślowskiego.
Albo Pazura, niezbyt parlamentarnymi słowy „Łódź k***a” w spocie reklamującym wspomniany dworzec, będącym zresztą parafrazą sceny z „Ajlawju” Koterskiego. To też filmowe oblicze miasta.
„Ida” pod trzynastką
Z dworca wsiadamy w autobus, który zawiezie nas na Dowborczyków, pod trzynastkę” do kamienicy, która stała się miejscem akcji oscarowej „Idy”. Ten obraz utrzymany w konwencji czarno-białej, z unikalnymi zdjęciami operatorów Lenczewskiego i Żala oraz wspaniałymi kreacjami Kuleszy i Trzebuchowskiej, to wizytówka miasta i regionu. W byłej restauracji przy ul. Rzgowskiej kręcono scenę spotkania zakonnicy i muzyka.
Łódź nieraz grała u Pawlikowskiego. Uważny widz dostrzeże nie tylko secesyjne łódzkie kamienice, ale i miejscowy Bar przy Rzgowskiej, a nawet rozpozna Narodowe Centrum Badań Jądrowych przy Uniwersyteckiej i kościół przy Ogrodowej oraz zabytkowe łódzkie cmentarze.
Z kolejnym filmem „Zimna wojna” reżyser też wrócił do Łodzi. Ulica Traugutta pełniła rolę paryskiej alei, a słynny Grand Hotel, gdzie ongiś przesiadywali Jędrusik, Cybulski i Kobiela, stał się filmowym klubem l’Eclipse i Cafe Select. Teatr Wielki – miejsce występów filmowego Mazowsza też zmienił się nie do poznania, ale warto pamiętać, że historia Łodzi filmowej idealnie wpisuje się w historię polskiego kina.
Na ulicach miasta Szaflarska przed laty śpiewała swoje piosenki w pierwszym powojennym filmie „Zakazane piosenki”. Wajda nagrywał tu „Kanał”, korzystając w oryginalnych i dobrze zachowanych łódzkich podziemi, Ford kręcił sceny z „Krzyżaków”, a Kawalerowicz zarejestrował fragmenty „Faraona”. Komasa przyjechał na 10 dni kręcić sceny do „Miasta 44”. Uwagę reżysera zwróciła widzewska Manufaktura, budynek dawnego banku na ul. Roosevelta, a nawet „Monopolis”, czyli dawne Zakłady Przemysłu Spirytusowego „Polmos”.
Bajon przyjechał do Łodzi w latach 70. Miasta nie znał, ale już wkrótce miało się to zmienić. Drezdeński cyrk zapaśniczy w jego „Arii dla Atlety” ulokował się przed zajezdnią tramwajową na Pabianickiej, a drewniane wille sprzed wojny w nieodległej dzielnicy Ruda, urzekające klimatem starej, spokojnej dzielnicy, z powodzeniem udawały Portugalię.
Łódzka animacja i „konik” Polański
„Ida” to nie jedyny oscarowy film nakręcony w Łodzi. Tu w łódzkim Se-Ma-Forze w latach 80. XX w. powstało oscarowe „Tango” Rybczyńskiego oraz także animowany „Piotruś i Wilk”.
Nie byłoby filmowej Łodzi bez cenionych na świecie reżyserów, którzy pokazywali ją najpierw w szkolnych, a później w profesjonalnych produkcjach. Jak Roman Polański, który na Tuwima, jednej z bocznych ulic odchodzących od Piotrkowskiej, wystawał przed ówczesnym kinem „Wisła” i jako „konik” sprzedawał bilety w filmie „Koniec nocy”. Inspirowany łódzkimi klimatami Wojciech Marczewski nakręcił słynną „Ucieczkę z kina Wolność” w niedziałającym już łódzkim kinie „Włókniarz”.
Kanały jaśnieją „W ciemności”
Niekiedy filmowe okazują się nawet dachy i kanały. Te pierwsze pojawiły się w filmie „Małe stłuczki” Oli Gowin i Irka Grzyba, te drugie zagrały na planie Agnieszki Holland w nominowanym do Oscara „W ciemności”. Reżyserka znała już łódzkie klimaty m.in. z produkcji „Europa, Europa”, a kiedy kręciła „W ciemności”, gdzie znaczna część akcji rozgrywa się w kanałach, nie mogła znaleźć lepszej lokacji niż Łódź.
Szerokim echem odbiła się co prawda dyskusja, czy to dobry sposób promocji fabrykanckiego miasta, ale warto pamiętać, że Łódź może się poszczycić unikalnym podziemnym krajobrazem, a tamtejsza sieć kanałów należy do najdłuższych w Polsce. Jest nawet Muzeum Kanałów „Dętka”.
W filmie Agnieszki Holland fabrykanckie miasto zagrało przedwojenny Lwów, a oprócz kanałów, filmowy okazał się również Księży Młyn, pełen zabytkowych budynków robotniczych, a także ulice, które nie cieszą się dobrą sławą wśród miejscowych: Włókiennicza i Nowomiejska.
„Seksmisja” i seriale z Łodzią w tle
Kultowy obraz – a jakże, kręcony w Łodzi, choć przyznać trzeba, że tutaj miasto musiało podzielić się z podkrakowską Wieliczką, której solne groty okazały się idealne dla potrzeb filmu. Lecz aby się dostać do posiadłości Jej Ekscelencji trzeba już było zapuścić się w południowe rejony Łodzi, z ulicy Pabianickiej skręcić w Rudzką, gdzie znajdowała się ta filmowa lokacja oraz plenery miasta.
Najważniejsza serialowa produkcja ostatnich lat to oczywiście „Król” Jana P. Matuszyńskiego, skrzętnie wykreowany z łódzkich podwórek-studni i bocznych uliczek, nie naznaczonych współczesnością. Byli tu również twórcy serialu „Komisarz Alex” oraz produkcja AXN „Ultraviolet”.
Historie filmowych kreacji z kamienicami, willami, ulicami w rolach głównych można by mnożyć. I można się dłużej zatrzymać, i chłonąć ich atmosferę miast, ale… kolejne regiony czekają.
Bo przecież Mazury, Poznań czy Podkarpacie, podobnie jak małe filmowe miasta też mają wiele do opowiedzenia w filmie.
Jolanta Tokarczyk – dziennikarka filmowa, związana z prasą branżową (m.in. magazynem „Film&Tv Kamera”) i lifestylową. Prowadzi portal Filmowe Centrum Festiwalowe. Pasjami ogląda polskie filmy i uczestniczy w festiwalach. Od lat nieustannie zachwycona sylwetką aktorską Zbigniewa Cybulskiego.
Przeczytaj: Czy w oscarowych filmach brakuje szczęścia?
Przeczytaj: Herbert – perspektywa nowa. Wywiad z Rafaelem Lewandowskim
Przeczytaj: „Hejter” – diagnoza czy ostrzeżenie?