Rzeczywistość kształtuje sztukę. Z tego względu przedmiotem tej sztuki może być dosłownie wszystko, co tworzy nasz świat i otaczającą nas rzeczywistość. Czasem przedmiot sztuki, wystawy, obrazu czy performance nie musi być oczywisty. Tak było również w przypadku wystawy „Sztuka na granicy”, która za przedmiot refleksji wzięła sobie „naturalnie” oraz sztucznie funkcjonujące granice w naszym świecie.
Wystawa i wydarzenia towarzyszące – edukacja sztuką
Wystawa „O dzieleniu. Sztuka na granicy (polsko-niemieckiej)” była dostępna w Muzeum Narodowym w Poznaniu od dnia 20 września do 17 grudnia 2023 roku. W tym czasie Muzeum organizowało również wiele interesujących wydarzeń towarzyszących wystawie. Miałam okazję uczestniczyć także w spotkaniu, które było panelem dyskusyjnym ekspertów do spraw granicy i pogranicza, którzy dyskutowali nad kwestią tego, czy granica może także łączyć – a nie jedynie dzielić.
Wydarzenia organizowane przez muzea przy okazji różnych wystaw stanowią nie tylko doskonałą okazję do zwiedzenia zasobów muzeum, ale także do edukacyjnych i wartościowych spotkań. Panele dyskusyjne czy oprowadzenia kuratorskie po wystawach zawsze mogą być zalążkiem do ciekawej dyskusji czy samodzielnego zgłębienia danego zagadnienia.
Poznańskie akcenty
Choć główną „osią” wystawy była granica polsko-niemiecka, można było dostrzec w niej spuściznę historyczną, która do teraz pozostaje widoczna w całej Polsce. Nieprzypadkowo też sama wystawa miała miejsce w Poznaniu. Część dzieł widocznie podkreślała to, co zostało w Poznaniu po naszych sąsiadach zza Odry. Wystawa była opracowana także przy współpracy Instytutu Zachodniego im. Zygmunta Wojciechowskiego. Instytucja ta zajmuje się badaniem relacji polsko-niemieckich na płaszczyźnie politycznej, gospodarczej i prawnej.
Choć dzieła będące częścią wystawy pochodziły przede wszystkim z czasów współczesnych, było także sporo prac pochodzących jeszcze z XIX wieku. W odniesieniu do współczesnych prac, widoczny był również wpływ aktualnych wydarzeń na świecie, przede wszystkich mających miejsce w Ukrainie czy Białorusi. Tragedie humanitarne mające związek zarówno z wojną czy migracjami często rozbijają się właśnie o tytułowe „granice”.
Czym mogą być granice?
Przedmiotem wystawy były rozmaite obiekty związane z granicami między państwami. Przede wszystkim była to tytułowa granica polsko-niemiecka, ale także polsko-białoruska czy bardziej odległa dla nas granica palestyńsko-izraelska.
Na wystawę składało się wiele dzieł rozmaitych artystów. Jednak wszyscy starali się w swoich pracach podkreślić to, że granice nie funkcjonują „naturalnie”. Mimo tego, że czasem pokrywają się z pasmem górskim czy szlakiem rzeki, to zawsze są sztucznym, polityczno-prawnym wytworem naszej cywilizacji. Bardzo wymownym była praca ukazująca przygraniczne druty kolczaste, które były wrośnięte w pnie drzew. Był to doskonały komentarz nie tylko do „nienaturalnego” charakteru granic, ale także wymowne ukazanie, że natura zawsze absorbuje w głąb siebie wytwory naszej działalności.
Czy granica… łączy?
Bezsprzecznym pozostaje fakt, że w pracach artystów można było dostrzec przede wszystkim dzielący charakter granic. Często jawiły się one jako sztucznie rozdzielające określone grupy społeczne, pojedyncze rodziny czy środowiskowe ekosystemy. Stanowiły narzędzie w rękach władz do decydowania o życiu i bycie całych społeczności.
Jednocześnie w pracach można było dostrzec to, że granica łączyła ze sobą ludzi różnych narodowości. Mając bowiem tak bliskie i wspólne miejsce zamieszkania i prowadzenia interesów życiowych trudno jest nie „dzielić” ze sobą wspólnych przeżyć. Takie przeżycia przejawiają się przede wszystkim we wspólnych wspomnieniach, np. procedury przekraczania granicy. Mogą odnosić się także do wspólnych doświadczeń, zarówno tych pozytywnych – jak wymiana dóbr i towarów, jak i tych negatywnych – opresji i traum.
Ludzie funkcjonujący na „pograniczu” z obu stron granicy mogli mieć zatem ze sobą wiele elementów wspólnych. Sam fakt istnienia na uboczu państwa zazwyczaj był już wystarczającym inicjatorem bliższych, transgranicznych kontaktów.
Recenzja: Dominika Przydacz
Zdjęcia: Muzeum Narodowe w Poznaniu
Artykuł został napisany w ramach Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego w Kulturze
Check out our other articles in english i українська!
Przeczytaj również: „Belladonna” Adalyn Grace – recenzja serii
Przeczytaj również: Upadek Númenoru – tolkienowska opowieść o zatopionym królestwie
Przeczytaj również: “Gruby” – recenzja książki. Chuda opowieść o grubych problemach
Przeczytaj również: Randka Undergroundowa: Nowe spojrzenie na przestrzeń kulturalną Białegostoku
Przeczytaj również: Nowe oblicze slashera – gatunkowa dekonstrukcja i społeczne zaangażowanie
Przeczytaj również: Kos – recenzja. To nie jest film o Kościuszce