Gdyby 2020 był normalnym rokiem, moglibyśmy pokusić się standardowe podsumowanie wydarzeń kulturalnych. Podzielilibyśmy wówczas naszą doroczną galę na dwie części: w pierwszej odbyłoby się wyróżnienie najlepszych książek, filmów, sztuk i seriali 2020, natomiast w drugiej – wyśmialibyśmy największe wpadki i rozczarowania mijającego roku. Byłoby radośnie i wesoło (dla nagrodzonych twórców) i moralizatorsko (dla tych, którzy mieliby powody do wstydu i poprawy w roku następnym).
Tak się jednak nie stanie. Nie możemy sobie wmawiać, że ten rok był normalny. Wokół nas zmieniło się dosłownie wszystko, wiele branż (w tym także te z sektora kultury) stanęło na krawędzi bankructwa. Zamiast nadziei na to, by przyszły rok był jeszcze lepszy, mamy jedynie nadzieję, by nie było jeszcze gorzej. Rok ZOZO – dziwny, rozczarowujący (i na domiar złego liczący aż 366 dni). Wobec tego, co wydarzyło się w 2020, trudno skupiać się jedynie na kulturze. Nie kopiemy leżącego, dlatego twórcy otrzymali sporą taryfę ulgową. A kulturalne podsumowanie 2020 zostało wykonane z zachowaniem reżimu sanitarnego.
Największe kulturalne zaskoczenia 2020
Kultura w sieci, czyli sztuka adaptacji
To prawda, kulturalne polecanki, z którymi już na zawsze będzie kojarzyć się pierwsza fala pandemii, były w pewnym momencie denerwujące, a kultura online niekoniecznie jest tym samym, co prawdziwe obcowanie ze sztuką. Zaskoczenia 2020 trzeba jednak zacząć od pochwalenia elastyczności twórców – i tego w jaki sposób potrafili się odnaleźć w nowej sytuacji. Koncerty plenerowe zamieniliśmy na biletowane transmisje na żywo, streaming wszedł nawet do teatrów (dzięki czemu mogliśmy zobaczyć na żywo sztuki z londyńskiego National Theatre), a do tego swoje wirtualne wrota otworzyły tysiące muzeów, galerii i innych instytucji. Kultura w sieci udowodniła, że wciąż jesteśmy głodni kontaktu ze sztuką. I żaden wirus nam w tym nie jest w stanie przeszkodzić.
Czytelnictwo w czasie pandemii
Wbrew nieco naiwnym tezom o tym, że home office da nam więcej czasu wolnego, faktycznie wszystko wskazuje na to, że rok 2020 to okres wzrostu czytelnictwa w Polsce. Kiedy dostęp do innych form kultury został gwałtownie ograniczony, pozostały nam jedynie księgarnie (zwolnione z ograniczeń w handlu). Wciąż nie jesteśmy czytelniczym eldorado, a literaci nie śpią na pieniądzach, ale coś powoli się zmienia – i być może nieco drgnie wstydliwa statystyka, zgodnie z którą raptem 4 na 10 Polaków czyta co najmniej 1 książkę rocznie.
Najlepsze seriale 2020 – kulturalny highlight tego roku
Na bezrybiu i rak ryba, ale seriale, w których zakochaliśmy się w tym roku, z pewnością są jednymi z najpotężniejszych kandydatów ostatnich lat. Zaczęło się niewinnie – od „Ratched”, czyli pozycji, którą można opisać jako spin-off „Lotu nad kukułczym gniazdem”. Najmocniejsze uderzenia przyszły jednak późną jesienią. W październiku cały świat zakochał się w „Gambicie królowej”, miniserialu Netflixa ukazującym uzależnioną od leków uspokajających mistrzynię szachów (graną przez Anyę Taylor-Joy). Listopad z kolei należał do naszego „Króla” produkcji Canal+, czyli wciągającej opowieści o losach żydowskiego pięściarza Jakuba Szapiro u schyłku dwudziestolecia międzywojennego. Serial na podstawie powieści Szczepana Twardocha wciąga fabułą, grą aktorską i scenografią – i z pewnością będzie jeszcze o nim głośno także poza Polską.
Sanah – muzyczne objawienie roku
Kto nie zna Sanah, ten najpewniej przespał cały rok 2020. Absolutne objawienie tego roku, artystka porównywana na naszym rynku jedynie z fenomenem Dawida Podsiadło, szturmem wbiła się do wszystkich rozgłośni radiowych. Nominowana do Fryderyków i MTV Music Awards, nagrodzona na Festiwalu w Opolu, wciąż zachowuje skromność (i to właśnie nią podbija serca fanów). Można posądzać Sanah o liryczną monotonność, ale gdy trzeba, potrafi zrobić hit. „Szampan” to największy hit mijającego roku. I wszyscy chętnie go otworzymy, gdy tylko 2020 odejdzie w niepamięć.
Kultura 2020 – największe rozczarowania
Zamknięte kina, teatry, opery i galerie sztuki, czyli najsmutniejsze podsumowanie 2020
Kto jest największym antybohaterem 2020? Nie widzimy go gołym okiem, ale miał większy wpływ na nasze życie niż wszyscy influencerzy razem wzięci (i jest bardziej znienawidzony niż wszyscy politycy). Koronawirus doprowadził do zamknięcia wszystkiego, co do tej pory znaliśmy. I nie jest powiedziane, że po uspokojeniu sytuacji kina czy teatry zdołają się otworzyć. Nie było nam dane prawdziwie uczestniczyć w życiu kulturalnym, a instytucje zamkną swój roczny bilans na sporym minusie.
Stan wiedzy o polskiej kulturze
Przy tej okazji trzeba też wspomnieć o innym istotnym problemie, na który zwróciła uwagę afera związana z Funduszem Wsparcia Kultury. Otóż okazuje się, że… tak naprawdę nikt nie wie, ilu jest artystów w Polsce i jak im należy pomagać. Wszyscy znamy supergwiazdy, zarabiające setki tysięcy złotych na koncertach i kontraktach reklamowych – i jednocześnie nikt nie ma pojęcia, ile osób zaangażowanych w popularyzację kultury zarabia mniej niż średnia krajowa. Muzycy filharmonii, organizatorzy małych eventów, artyści z lokalnych domów kultury i teatrów w małych ośrodkach… Ci wszyscy są dla systemu całkowicie niewidoczni. A właściwie zawsze byli, niezależnie od polityków znajdujących się u władzy. Kryzys 2020 jedynie obnażył słabość naszego stanu wiedzy o tych artystach, którzy codzienną pracą popularyzują sztukę i nigdy nie znajdą się na pierwszych stronach gazet.
Cyberpunk 2077 – gra, która rozczarowuje bardziej, niż zachwyca
Miało być bez złośliwości, ale Cyberpunk 2077 to na pewno największa klapa ostatnich lat. Ambitne plany na promowanie polskiej kultury (wszak w grze pojawia się m.in. wiersz Wisławy Szymborskiej) przegrały z presją czasową i oczekiwaniami inwestorów. W rezultacie gra, po kilku zmianach terminu premiery, ukazała się w grudniu 2020 – i z marszu akcje CD Projekt spadły do dawno niewidzianego poziomu. Fabuła to jedno, ale problemy z odtwarzaniem gry sprawiły, że Cyberpunk 2077 z najbardziej wyczekiwanej gry dekady stał się największym bublem ostatnich lat.
Podsumowanie 2020 – czego możemy sobie życzyć na przyszły rok?
Być może w tym roku zaoszczędziliśmy mnóstwo czasu na dojazdach do szkoły, pracy czy na uczelnię, ale myślami każdy z nas był gdzie indziej. Kultura – tak ważna jako odskocznia od codziennych problemów – zeszła na dalszy plan. W tegorocznym kulturalnym podsumowaniu 2020 praktycznie nie ma mowy o żadnych filmach (jako że zamknięcie kin wymusiło przesunięcie premier na przyszły rok) ani o książkach (czytamy więcej, ale nie mamy siły, by dzielić się własnymi przeżyciami). Czego zatem życzyć sobie na 2021? Przede wszystkim opanowania pandemii. Bo gdy to nastąpi, (pop)kultura wróci do normalności. I za rok będziemy mogli radośnie podsumować wydarzenia ostatnich 365 dni już bez ciągłego wracania do tematu koronawirusa.
Jan Brożek – student kulturoznawstwa, zakochany w detalikach ukrytych w codzienności i subtelnościach języka polskiego. Nie uznaje żadnych definicji, dlatego zamiłowanie do twórczości Doroty Masłowskiej i Łony łączy z zainteresowaniem kiczem i wszystkim tym, co lekkie lub płytkie. Na bieżąco z premierami literackimi, filmowymi i teatralnymi.
Poprzedni tekst autora: „Rap inteligencki”, czyli gatunkowy zamach stanu. Fakty i mity o „rapie dla wykształciuchów”