Nie tylko zawodowi pisarze wydają książki. W tegorocznej literaturze pojawiło się kilka pozycji napisanych przez twórców innych dziedzin. Czy miały szansę odnieść sukces?
Zamrożenie sektora kultury okazało się w 2020 roku wielkim wyzwaniem dla artystów i twórców, szczególnie tych działających na scenie i przed większą publicznością. Jak zatem dać ujście swoim przemyśleniom i artystycznemu natchnieniu? Można przenieść działalność do sieci, odpoczywać, albo…napisać książkę. W ciągu tego roku na półkach księgarni ukazało się kilka pozycji, których autorami są muzycy, celebryci, czy gwiazdy Internetu. Mimo, że w wielu przypadkach nie są to osoby kojarzone z twórczością literacką, a raczej debiutujące w tej dziedzinie, po ich wydawnictwa sięgano w tym roku niemal równie chętnie, co po kultowe powieści Remigiusza Mroza, czy pikantną twórczość Blanki Lipińskiej. Czy zatem, aby wydać poczytną książkę, trzeba koniecznie być wprawionym pisarzem? Odpowiedź może nas zaskoczyć.
Trzech jeźdźców kwarantanny
Okazuje się, że chętnie sięgamy po książki celebrytów, nawet ze świadomością, że nie zostanie nam zaserwowana literatura najwyższych lotów i chyba nie ma w tym nic złego. W dobie pandemicznego rozstrojenia postawiliśmy nie tylko na rozrywkę, ale także na refleksje. O sztuce przebywania z samym sobą wspominało się ostatnio bardzo wiele. Nic dziwnego, że w takiej aurze wspaniale przyjęła się druga już książka Katarzyny Nosowskiej „Powrót z Bambuko”. Była wokalistka zespołu Hey niejednokrotnie pokazywała, że nie lubi milczeć w ważnych sprawach. Wraz z kolejną książką artystka znów dała znać o swoim człowieczeństwie, przez co tym chętniej można chcieć się z nią zjednoczyć w trudniejszym czasie i poznać jej punkt widzenia. Być może bardziej, niż misternie wymyślonej fabuły, potrzebowaliśmy w tym roku autentyzmu i szczerości, bo nowa powieść Nosowskiej wyprzedziła w rankingach sprzedażowych wspomnianego wcześniej Mroza oraz Katarzynę Bondę.
Podobnie pod tym względem zaskoczył Rafał Pacześ. Jeszcze w zeszłym roku nikt zapewne by się o to nie założył, ale najbardziej znany komik w tym kraju zadebiutował na pisarskiej scenie powieścią „Grube wióry”. Spora część nabywców tego bestselera zapewne dokonała zakupu pod wpływem czystej ciekawości – wbrew wszelkim oczekiwaniom, książka nie jest komedią, a kryminałem. Pacześ w tym roku coraz częściej ukazywał się nam poza kontekstem sceny komediowej. Fragment notki na okładce: „Nie szukaj mnie w tej opowieści. Odnajdź w niej siebie. A kto pochodzi z idealnego domu, niech pierwszy rzuci kamieniem” – zwiastuje historię, która, choć tym razem nie będzie aż tak zabawna, już po tych słowach wydaje się intrygować. Również w tej dziedzinie Pacześ nie zostaje z tyłu. Grudniowy ranking sprzedaży Empiku umiejscowił „Grube wióry” wysoko nad J.K.Rowling, co w obliczu przedświątecznych zakupów jest nie lada osiągnięciem.
Z gwiazdorskich debiutów należy też wywołać rapera Ten Typ Mes, który wzbudził niemałe zamieszanie książką „Dwa psy przeżyły”. Powieść jest co prawda fikcją, ale w pewnym sensie sprzęga się z prywatną sferą autora i otwarcie wyraża jego osobistą chęć do wygłoszenia sprzeciwu błahym wartościom skomercjalizowanej rzeczywistości. Ostatni czas okazał się dobrym okresem na bunt, nawet w osobistej sprawie. Nastrój społeczeństwa wydaje się być bliski jego poglądom, toteż książka łatwo trafiła w swoje grono odbiorców.
Z Internetu na papier – książki
Nie można zaprzeczyć, że na kilka ostatnich miesięcy po prostu przenieśliśmy nasze sprawy z ziemi – do Internetu. Najbardziej popularne miejsca w sieci jak YouTube, TikTok, czy Instagram już dawno wyszły ze sfery wyłącznie rozrywkowej i zaczęły mieć realny wpływ na nasze życie i tym samym ten wpływ zyskali internetowi twórcy – nawet ci wydają papierową literaturę.
Niedawno mieliśmy okazję powitać pierwszą książkę z elementami activity book autorstwa Dominika Rupińskiego pt. „So sweet challange”. Podobnym pomysłem wykazało się w tym roku naprawdę sporo młodych gwiazd mediów społecznościowych. Książki te z reguły zachęcają do wchodzenia w interakcję z filmami i innymi treściami influencerów. W przypadku Dominika Rupińskiego zawartością książki są zadania na dokładnie każdy dzień roku, dodatkowo połączone z filmami publikowanymi na jego kanale na YouTube. Książka tworzy atmosferę wspólnego spędzania czasu i na pewno dostarczy rozrywki odbiorcom Dominika, choć rodzi się też wrażenie, że określenie „influencer” osiąga w tym przypadku zupełnie nowy wymiar i jest w tym jakaś nutka niepokoju. Trudno określić rolę i wartość takiej literatury. Nie za bardzo mamy ją do czego przyrównać, ale na pewno połączenie wirtualnej rozrywki z papierowym analogiem jest ciekawą propozycją do rozważenia na przyszłość. Chciałoby się, aby w tej przyszłości, jeśli miałaby podążać właśnie w takim kierunku, było więcej rozwagi i namysłu. Internet to dla młodych pokoleń nie tylko korzyść, ale tez zagrożenie. Idea edukowania na ten temat odbiorców z ramienia influencerów powoli zaczyna się gdzieś tlić, ale wydaje się to nadal utopijną wizją.
Jak to w końcu jest?
Mam wrażenie, że jest coś wyjątkowego w książkach pisanych przez naszych idoli, którzy często są nam bliżsi niż nazwiska i sylwetki zawodowych pisarzy. Pewien autorytet każe nam śledzić ich życiorysy i działania, które z powodu wspólnych pasji wydają się bardziej interesujące niż życie przeciętnego człowieka – i pewnie słusznie. Często, jako czytelnik osobistych zwierzeń, a nie fikcji literackiej, mam nadzieję odkryć jakiś nowy punkt widzenia, przemyślany, poparty anegdotą. Czytanie takiej książki przypomina mi zasięganie opinii kogoś znajomego, albo rozmowę z dawno nie widzianym przyjacielem, który daje o sobie znać raz na jakiś czas. Niezależnie od tego kim jest nasz literacki ulubieniec, każdorazowo jest to szansa na jakieś bliższe spotkanie, a takich realnych (i legalnych) okazji było w tym roku raczej niewiele. Niech to będzie ostateczne uzasadnienie fenomenu książek pisanych trochę innym piórem. Jeśli nie, zawsze można stwierdzić, że dobre jest po prostu to, co się najbardziej podoba.
Justyna Pietrzak – studentka muzyki w mediach, obserwatorka twórców nowej muzyki, mediów i kultury, nawet tej niekulturalnej.
Poprzedni artykuł autorki: Eurowizja Junior, czyli kolej na młodych
*Zdjęcie: Laura Kapfer / Unsplash