Edward Dwurnik to jeden z najbardziej znanych i docenianych polskich malarzy współczesnych. „Dwurnik. Totalnie” to wystawa prezentowana w Muzeum Historii Katowic od 9 września 2020 do 14 kwietnia 2021, na której można prześledzić jego różnorodną i bogatą twórczość.
O Dwurniku powiedziano i napisano już bardzo wiele. Bo i jest o czym mówić i pisać. O płodności twórcy, którego dorobek szacuje się na około 8 tysięcy obrazów oraz kilkanaście tysięcy prac na papierze. O różnorodności dzieł obejmujących tak prymitywizujące weduty jak i ekspresyjną abstrakcję spod znaku action painting. Wreszcie o ewidentnym sukcesie komercyjnym malarza, który od zawsze budził kontrowersje wśród historyków sztuki, krytyków i artystów, a chęć posiadania u kolekcjonerów. Niemal równo dwa lata po śmierci artysty (zmarł 28 października 2018 roku), warto napisać też o wystawie, która tę wielowymiarowość działalności Dwurnika doskonale uwypukla, prezentując go, nomen omen, „totalnie”.
Zasuwający artysta – Edward Dwurnik
Edward Dwurnik jako malarz narodził się w drugiej połowie lat sześćdziesiątych („Rysunek nr 1” datuje się na 1965 rok), kiedy to jeszcze jako student warszawskiego ASP zetknął się najpierw z twórczością Nikifora, a później z samym krynickim artystą. Jak sam wielokrotnie podkreślał, w prymitywiście zafascynowała go dyscyplina, harmonia oraz szczerość produkowanych niemal taśmowo obrazów. Zresztą doszukując się w jego późniejszych pracach inspiracji Nikiforem, poza podobieństwami w technice malowania, można wskazać właśnie na rytmiczność kompozycji i dbałość o szczelne zagospodarowanie płaszczyzny malarskiej. Jak zwraca uwagę Łukasz Szostkiewicz, kurator wystawy, to rytm pędzla prowadzi Dwurnika po płótnie.
Końcówka studiów to też czas, w którym Dwurnik odnajduje swoją tematykę. Szostkiewicz nazywa go „narratorem polskiej rzeczywistości” i w istocie tym co malarza najbardziej inspirowało była codzienność polskiego społeczeństwa. Jak pisał w swoim wniosku stypendialnym w 1968 roku: „[…] interesują mnie przeciętni Polacy, uważam, że oni nie są przeciętni, ponieważ oni mnie wychowali, uważam, że znam ich sprawy, ubiór, zwyczaje, przekonania, żargon – kocham ich i mam radość wystawić im pomnik swoim malarstwem”. Jednocześnie wyznawana w ten sposób przez artystę miłość nie była bezkrytyczna. Dwurnik patrząc na otaczającą go Polskę opisywał ją okiem nie dokładnego protokolanta, ale raczej krytycznego felietonisty. Komentował wydarzenia historyczne, obśmiewał i piętnował przywary konkretnych grup społecznych. Przy tym wszystkim „zasuwał jak szalony” i właśnie to rzemieślnicze podejście do pracy malarza, pragmatyzm twórczy, wyróżnia go zdaniem krytyków na tle innych współczesnych twórców.
Doceniony artysta
Nie oznacza to rzecz jasna, że ilość dzieł bądź sukces komercyjny ma być rzetelnym wskaźnikiem świadczącym za lub przeciw jakości artystycznej dorobku danego artysty, nieważne czy jest to sztuka współczesna czy dawna. Pokazuje co najwyżej na pewną oryginalność kariery Dwurnika. Oryginalność i niezależność, które są zresztą widoczne na różnych etapach jego kariery. Od czasów kiedy to w latach osiemdziesiątych opozycjoniści chwalili go za antysystemowe obrazy (w 1983 roku przyznano mu Nagrodę Kulturalną „Solidarności”), ale ganili za przyjmowaną w stosunku do rządu koniunkturalną postawę, a władza oczywiście na odwrót. Do momentu, gdy jako uznany malarz kupował obrazy innych twórców, nawet tak popularnych jak Wilhelm Sasnal, i bezpardonowo przerabiał (przykład takiej praktyki wisi na wystawie w MHK).
W swojej twórczości nie bał się kontrowersyjnych tematów, często rozerotyzowanych i ironicznie prezentowanych. Jednak poza pewną ludycznością formy i karykaturalnością treści jest w gruncie rzeczy, jak chce Maria Poprzęcka, „malarzem ludzkiej twarzy, będącej, jak wiadomo, najbardziej interesującą powierzchnią świata”. Tym ciekawsza wydaje się ewolucja jego twórczości, która przestała być opowiadaniem, a stała się, jak to mówił „prawdziwym malarstwem”, czyli abstrakcją. Jednocześnie abstrakcją i tym razem odartą z artystycznej tajemniczości przez bezpruderyjne opowieści malarza o tym, jak dzieło powstaje na przykład przez wycieranie w płótno palców po pracy nad innym obrazem.
Totalny artysta
Historia obrazów Dwurnika w Muzeum Historii Katowic zaczęła się od jednego dzieła, które miało zostać zaprezentowany w ramach formuły „Galerii jednego obrazu”. Na szczęście na jednym się nie skończyło i w efekcie nawiązania współpracy z prywatnym kolekcjonerem powstała wystawa prezentowana we wszystkich trzech oddziałach MHK i obejmująca przeszło 235 prac (75 obrazów olejnych i około 160 rysunków oraz grafik). Dzieła malarskie znajdziemy w głównym oddziale Muzeum przy ul. Szafranka (40 obrazów) oraz w Dziele Etnologii Miasta na Nikiszowcu (3 obrazy), prace na papierze, czyli m.in. akwarele, rysunki i kolaże, w Dziale Teatralno-Filmowym (ul. Kopernika), a grafiki oczywiście w Dziale Grafiki im. Pawła Stellera (ul. Kościuszki).
W prezentowanej kolekcji są m.in. obrazy z najważniejszych cyklów artysty. „Podróży autostopem”, czyli charakterystycznych pejzaży miejskich ujętych z lotu ptaka, gdzie topograficzna dokładność przegrywa z symboliką i fantazją twórcy, a także „Sportowców” (nazwa od palących „Sporty”) i „Robotników”, a więc ironicznych wizerunków przedstawicieli różnych warstw społecznych i zawodów. Poza tym obrazy z tzw. okresu błękitnego oraz jedno dzieło abstrakcyjne. W ten sposób aktualna wystawa prezentuje nam holistyczny przegląd twórczości Dwurnika. Jest to, w zależności od preferencji, pigułka lub esencja tego, co malarz stworzył na przestrzeni wielu lat swojej działalności i dlatego powinna znaleźć się na liście „do zobaczenia” tak zagorzałych fanów artysty jak i tych, którzy jeszcze jego prac nie kojarzą. Obowiązkowy punkt programu na mapie wystaw prezentujących malarstwo współczesne, który będzie dostępny dla zwiedzających do 14 marca 2021 roku.
- Strona Muzeum Historii Katowic: www.mhk.katowice.pl
- Strona Facebook: www.facebook.com/pages/Muzeum-Historii-Katowic
Mateusz Tofilski – dziennikarz, copywriter, z wykształcenia absolwent Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych i doktorant w Instytucie Filozofii UŚ. Interesuje się sztuką, mózgiem oraz tym, co je łączy.