Array
(
    [0] => https://proanima.pl/wp-content/uploads/2021/12/abba-voyage.jpg
    [1] => 640
    [2] => 640
    [3] => 
)
        

Dziewiąty studyjny album zespołu Abba zajmuje pierwsze miejsce na listach najpopularniejszych płyt w co najmniej 15. krajach. W samej tylko Wielkiej Brytanii i Niemczech sprzedano ponad 400 tys. egzemplarzy Voyage. Krążek, który ukazał się 40 lat (!) po swoim poprzedniku, The Visitors, stanowi pożegnanie jednej z czołowych grup w historii muzyki pop.

Abba
Zespół Abba, fot. mat. prasowe

Come back wszech czasów?

Wydawało się to być niemożliwe, ale jednak stało się – Abba nagrała nową płytę. Jak zapowiedział nadworny kompozytor zespołu – Benny AnderssonVoyage nie doczeka się następczyni. Czy zatem czwórka Szwedów zostawi po sobie dobre wrażenie?

Zdecydowanie tak, ponieważ album jest w zasadzie mieszanką tego, co w Abbie najlepsze. Już pierwszy singiel I Still Have Faith In You, będący niejako kontynuacją a’la musicalowej kompozycji I Wonder (Departure) z 1977 r., udowadnia, że grupa podąża swoją drogą i nie unowocześniła swojego brzmienia na siłę. W tym swego rodzaju manifeście dowiadujemy się, że Abba wciąż ma w sobie to “coś”, co w latach 70. przyniosło im ogromną popularność.

W Don’t Shut Me Down, które w refrenie odwołuje się do fortepianowych akcentów z Dancing Queen, mamy do czynienia z przysłowiowym “puszczeniem oka” do słuchaczy. – “Nie jestem tą, którą mnie znałeś (… ) i nie będę taka sama” – przekonuje Agnetha Fältskog. Racja, oczekiwanie, że ona i Anni-Frid Lyngstad będą brzmiały tak jak 40 lat temu, jest niedorzeczne. Oczywiście upływ czasu można by sprytnie skorygować zabiegami technicznymi, jednak tych (na szczęście) nie zastosowano. W epoce, w której króluje autotune, jest to coś mocno nieoczywistego.

Powrót do przeszłości

Voyage funduje nam (dosłownie) podróż w czasie, ponieważ znalazł się tu utwór z 1978 r. z dogranym na nowo podkładem muzycznym – Just A Notion. Numer jest niezwykle chwytliwy, zabarwiony elementami muzyki disco i powstał w czasie, kiedy Abba przygotowywała album Voulez-vous. Przyznaję, że miałem mieszane uczucia wobec uciekania się do takiego zabiegu, ale ostatecznie nie zaburza on spójności płyty. Z drugiej strony, prawdziwą gratką dla wielbicieli zespołu byłby krążek, na którym znalazłyby się dokończone piosenki grupy, które do tej pory funkcjonują jako dema, ale to już tylko moje pobożne życzenie.

W każdym razie Voyage zawiera te składniki, za które ludzie pokochali Abbę. When You Danced With Me z folkowo – irlandzkimi motywami wykonują obie wokalistki. Ich głosy nadal świetnie brzmią ze sobą. A w samej kompozycji odnajduję podobieństwo do utworu The Piper, w którym znajdują się nawiązania do brzmień rodem ze… średniowiecza.

Z kolei w energetycznym No Doubt About It można znaleźć ducha rockowego utworu Tiger oraz Elaine. W kontrze do tej piosenki stoi I Can Be That Woman – fortepianowa, dosyć gorzka opowieść o kobiecie tkwiącej w przemocowej relacji ze swoim partnerem. Fältskog jest chyba najbardziej  wiarygodna w takim właśnie repertuarze. W historii Abby było kilka takich utworów, na czele z tymi najbardziej znanymi: The Winner Takes It All, One Of Us oraz S.O.S. Zresztą kilka taktów tego ostatniego znalazło się w utworze Keep an Eye on Dan.

Spotkałem się z opiniami, że Bumblebee, będący rozważaniami o świecie, w którym mogłoby zabraknąć zwierząt, swoim charakterem przywołuje echa klasyka Fernando. Ja jednak słyszę w nim więcej wpływów mało znanej piosenki Move On. Świąteczne Little Things ma być kolejnym singlem z płyty, a patetyczna Ode to Freedom czerpie z… walca  z Jeziora łabędziego Piotra Czajkowskiego.

Zatrzymani w czasie

Podróż Abby, która zaczęła się w 1972 r., a więc niemal 50 lat temu, dobiega końca. Voyage świetnie się sprzedaje i nie jestem tym zaskoczony – to w końcu dobra, niedzisiejsza (w dobrym znaczeniu tego słowa) muzyka. Zespół nie wyważył nią otwartych drzwi, świadomie sięgając do swoich sprawdzonych wzorców.

W przyszłym roku w Londynie odbędą się specjalne koncerty z hologramami członków zespołu z ich najlepszego okresu, czyli z lat 70. Dzięki temu otrzymamy namiastkę Super Troupers. Kontrowersyjne? Być może, ale kto im zabroni?

Recenzja: Przemysław Sobolewski

Barbara Hepworth

🟧 Przeczytaj: BrainStorm: Trzeba iść swoją drogą – wywiad
🟧 Przeczytaj: Freddie Mercury – nieśmiały i cichy geniusz
🟧 Przeczytaj: Coldplay – recenzja płyty “Music Of The Spheres”

👉 Znajdź ciekawe wydarzenia kulturalne w naszej >>> wyszukiwarce imprez <<<

Abba

Udostępnij:


2024 © Fundacja ProAnima. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Skip to content